Jeśli komuś przestaje się wieść i wszystko dzieje się tak, jak nie powinno, to proszę się zastanowić czy nie ciąży na Was jakiś urok bądź klątwa”. Ktoś pomyśli... e tam, brednie. Ale ilu z Was, kiedy ma pod górę finansowo, zdrowotnie, jakieś nieustanne bolesne wpadki powiedziało - ktoś rzucił na mnie urok czy co?
Wikipedia o Szeptuchach – „Szeptun (szeptunka, szeptucha, wiedźma) – uzdrowiciel bądź też uzdrowicielka ludowa oferująca swoje usługi osobom wierzącym w moc leczenia. W Polsce występują głównie w rejonie Podlasia. Przeważnie są to osoby wyznania prawosławnego. Ich działalność bywa jednak też uważana za praktyki pogańskie, na które nie ma miejsca w chrześcijaństwie”. A co na to moja rozmówczyni? Z Szeptuchą, Panią Renatą dla redakcji Nowinek rozmawiała Anna Szymborska.
Jak doszło do tego, że została Pani Szeptuchą?
- Moja babcia i prababcia się tym zajmowały. Głównie babcia, mama trochę mniej. Czerpałam od nich wiedzę całymi garściami, bo od zawsze mnie to pociągało. Uczyłam się pilnie, żeby móc pomagać innym. Głęboko wierzyłam w moc uzdrawiania w ten sposób. Widziałam efekty pomocy moich przodków. A poza tym od zawsze ciągnęło mnie, aby pomagać innym, więc z całą powagą i dumą mogę nazwać się Szeptuchą.
Czy zgadza się Pani z wikipedią? Czy mogłaby Pani w dwóch zdaniach zdefiniować swoją profesję?
- No cóż, wikipedia rządzi się własnymi prawami. Nigdy nie nazwałabym siebie poganką czy złą czarownicą. Szeptucha to osoba, która poprzez modlitwę (w języku starocerkiewnym, starosłowiańskim) uprasza u Boga przede wszystkim zdrowie.
Przed rozmową z Panią popytałam ludzi o szeptuchy. W większości odpowiadano mi jednym słowem - „czarownice”. Co Pani na to? Czy rzeczywiście używa Pani magii w swoich zabiegach?
- Jak już wspomniałam - używam modlitwy w języku starocerkiewnym, starosłowiańskim oraz obrazów sakralnych. Wypalam len, przelewam wosk, otaczam jajkiem, spalam różnego rodzaju zioła, także można nazwać to magią, oczywiście w pewnym sensie. Zapewniam, że nie pluję ogniem, nie zamieniam ludzi w żaby, ani nie wypowiadam zaklęć rodem z baśni.
Jak dużo ludzi korzysta z Pani usług?
- Nie uwierzy Pani jak dużo! Kontaktują się ze mną osoby z całego świata prosząc o pomoc w różnych przypadkach. Nie są to wyłącznie przypadłości zdrowotne, ale i takie, gdzie trzeba czasem użyć wspomnianej magii. Są to ludzie, którzy już wcześniej spotkali się z szeptuchami albo tacy, którzy gdzieś tam słyszeli o moich zdolnościach. Różne przypadki kierują do mnie różnych ludzi. Niektórzy na początku są bardzo sceptyczni, ale jak to się mówi... jak trwoga, to do szeptuchy.
Czy udało się Pani pomóc ludziom, którzy przyszli do Pani po pomoc? Jakie głównie są to przypadki?
- Przypadki są różne. Głównie zdrowotne, ale bywa, że oczyszczam mieszkania ze złych energii, zdejmuję urok. Staram się leczyć nie tylko ciało, ale i duszę. Była u mnie młoda kobieta z Anglii, powiedziała, że lekarze rozłożyli ręce, ponieważ miała silny ból kolana, którego nie byli w stanie zdiagnozować. Nikt nie potrafił powiedzieć nic konkretnego z jakiego powodu ból się pojawił i co jest jego przyczyną. Cztery lata cierpiała, cztery lata nieprzespanych nocy. Oczyściłam ją jajkiem, modliłam się, przepaliłam len i powiedziałam - jutro przejdzie, proszę do mnie zadzwonić. Zadzwoniła po tygodniu i powiedziała, że bała się wcześniej zadzwonić, bo nie była pewna czy ból nie wróci. Nie wrócił do dziś, to już sześć lat. Od tego czasu przyjaźnimy się. Takich przypadków mam mnóstwo.
Domyślałam się, że z Pani usług korzysta różnorodna grupa ludzi. Proszę powiedzieć, czy bywają u Pani ludzie z pierwszych stron gazet - celebryci?
- Czasem sama jestem zaskoczona, kto mnie prosi o pomoc. Tak, są to celebryci oraz inne ważne osoby. Nie mogę nic więcej powiedzieć, gdyż obowiązuje mnie tajemnica.
Szeptucha między innymi odczynia uroki, ale czy może rzucić urok? Czy należy się mieć przed nią na baczności?
- Nie mogę wypowiadać się za wszystkie szeptuchy. Jeśli chodzi o mnie, to nie rzucam uroków, tylko je zdejmuje. Nie trzeba się mnie bać. Staram się czynić dobro i nieść pomoc tym, którzy naprawdę tej pomocy potrzebują.
Czy są ludzie, którym Pani nie pomogła i dlaczego?
- Tak, są to osoby niewierzące. Nie przyjmuje takich ludzi. Nie dlatego, że uważam ich za gorszych, ale moje wysiłki i modlitwy spełzły by na niczym. Osoba, która nie wierzy w Boga nie uwierzy w moc modlitwy.
Jeżeli znajdzie się ktoś, kto bardzo potrzebuje Pani pomocy, a mieszka w innym kraju, to jest Pani gotowa tam pojechać?
- Jeżdżę po całym świecie i pomagam ludziom. Czasem zdarza się, że kontakt fizyczny jest niemożliwy wiec znajduję inne rozwiązanie. Można kontaktować się ze mną telefonicznie. Numer jest dostępny na stronie internetowej www.szeptuchazpodlasia.pl/katowice.html. Zawsze najważniejszy jest ten pierwszy kontakt, a potem decyzje i rozwiązywanie problemów.
W tej jednej rozmowie nie sposób jest opowiedzieć o wszystkich Pani możliwościach niesienia pomocy. Czy zechciałaby Pani spotkać się raz jeszcze ze mną, choćby po to, żeby obalić mit Szeptuchy jako czarownicy? Przybliżyć naszym Czytelnikom więcej Pani umiejętności czynienia dobra i określenia Pani mianem dobrej wróżki?
- Bardzo chętnie spotkam się z Panią i podzielę wiedzą na temat swoich zdolności. Chciałabym, żeby jak najwięcej ludzi dowiedziało się, że może liczyć na moją pomoc.
Co chciałaby Pani powiedzieć, przekazać Czytelnikom Nowinek na koniec naszej rozmowy?
- Tylko jedno - wiara czyni cuda.
Czego redakcja i Czytelnicy mogą życzyć Szeptunce?
Długiego życia, abym mogła służyć ludziom.
Toteż tego Pani życzę i dziękuję za rozmowę.