Czy alkoholizm musi być przekleństwem?

bestia

Alkoholizm jest jak Bestia karmiona alkoholem

Wszystko zaczyna się niewinnie. Uśmiecham się, bo opowieść o przekleństwie, które dotyka alkoholika, o Bestii, której celem jest unicestwienie swojej ofiary, zaczyna się jak jakaś bajka, miła opowieść, która nie zapowiada niczego złego. Ludzie przecież piją alkohol i dobrze się przy nim bawią. Alkohol ma swoje zalety, jest ogniwem łączącym ze sobą ludzi, uświetnia imprezy towarzyskie, bywa pożądany, a po imprezie alkoholowej zostaje zwykły kac, który – leczony czy nie – średnio po 8 godzinach przemija. Przyjemne wspomnienia z imprezy sprawiają, że chciałoby się ją powtórzyć. Dlatego też ludzie piją, choć nie jest to jedyny powód. Piją dla kurażu, dla relaksu, dla odreagowania stresu i napięcia, dla dodania sobie energii, dla uświetnienia czegoś i podniesienia, podkręcenia już istniejącego pozytywnego, wewnętrznego napięcia itd. 

Czym jest zatem alkohol etylowy? Jest związkiem chemicznym o nieskomplikowanej budowie, złożonym z cząsteczek węgla, tlenu i wodoru, który uzyskuje się w laboratoriach chemicznych drogą fermentacji produktów roślinnych, a następnie poddaje się wielokrotnie procesowi destylowana. Znamy oddziaływanie alkoholu etylowego na ludzki organizm – zarówno ciało, jak i na psychikę. Wiemy, jak działa na nasze komórki mózgowe, a konkretnie na ośrodek przyjemnościowy mieszczący się w naszej głowie. Podrażnia go, łechce i uwalnia przyjemne emocje, a czyni to w sposób inteligentny – każdemu według jego potrzeb! Jak ktoś jest zmęczony, zapewni relaks, jak ktoś jest nadmiernie pobudzony czy nawet zagniewany, wtedy przyniesie uspokojenie, wyciszenie, i wreszcie jak ktoś jest smutny, sprawi ulgę, ukojenie, a nawet czasem rozweseli. Człowiek ćwiczy zatem picie, trenuje wytrwale, powtarzając swój rytuał przy okazji kolejnych imprez, bankietów, delegacji, służbowych wyjazdów, wieczorków powitalnych i pożegnalnych, jarmarków, festynów – okazji do picia jest mnóstwo. Alkohol uwalnia od napięcia, przynosi ten upragniony luz, obiecuje dobrą zabawę, łatwy seks, swobodną ekspresję tłamszonych emocji. Co dzieje się z człowiekiem? On wiąże się, ale nie z winem, piwem, koniakiem, czy nawet ze zwykłą, tak dobrze nam wszystkim znaną, czystą wódką. Nazwa alkoholu, jego kolor, konsystencja, cena, estetyka opakowania – wszystko to ma drugorzędne znaczenie. Chodzi o doświadczenie! O poczucie uzyskania tego, czego człowiek pragnął, o pożądany efekt picia uzyskany w obszarze emocji. Chodzi o to, żeby zaskoczyło, aby „przeskoczyła iskra”, żeby – mówiąc możliwie najprościej – alkohol zrobił człowiekowi dobrze, tak jak on tego potrzebuje. To z tym wiąże się pijący człowiek.

Człowiek wiąże się nie z piwem, winem, wódką (…),ale z pozytywnymi efektami picia.

Alkohol jest jednym z dostępnych człowiekowi sposobów na zmianę nastroju i może zostać przez niego w tym celu wykorzystany. Możemy, jak wiecie, wykrzyczeć się na złość, a możemy się napić, podobnie możemy wypłakać nasz smutek, a możemy... na smutki napijmy się wódki! Znamy to! Czy oznacza to, że picie, tak zwane „towarzyskie”, jest potencjalnie niebezpieczne i może stać się źródłem alkoholizmu? 

Alkohol jest jednym z dostępnych człowiekowi sposobów na zmianę nastroju i może zostać przez niego w tym celu wykorzystany.

Każdy posiada własną, indywidualną tolerancję na alkohol w zależności od płci, wieku, masy ciała, a także uwarunkowań genetycznych. Dziecko alkoholika, na przykład, może szybciej metabolizować alkohol, co przekłada się na efekt mocnej głowy, a ten wymusza niejako wypijanie kolejnych porcji alkoholu, aby człowiek mógł poczuć upragniony nastrój. Zaleca się w ramach zapobieżenia uzależnieniu pić ilości gwarantujące zachowanie trzeźwości. Pokuszono się nawet o określenie dawek bezpiecznych dla kobiet i mężczyzn: kobiety nie powinny przekraczać tygodniowo 120 g 100-procentowego alkoholu, a mężczyźni 200 g 100-procentowego alkoholu. Pamiętać przy tym należy o tym, że mały kieliszek wódki (25g) zawiera tyle samo czystego alkoholu etylowego (100-procentowego alkoholu), co 1 kieliszek wina, i tyle samo, co małe piwo (250 g), a dokładnie 10 g. Poza tym, za ryzykowne uważa się również wypijanie jednorazowo więcej niż 100 g ETOH (czyli pięciu „pięćdziesiątek” wódki lub 10 lampek wina lub 5 dużych, czyli półlitrowych piw). Ryzyko szkód zdrowotnych u kobiet zaczyna się już wtedy, gdy wypija ona dziennie więcej niż dwie standardowe porcje alkoholu – 1 półlitrowe piwo, kieliszek wina (200ml), czy też 60 ml wódki. Dlatego należy stwierdzić, że na pewno bezpieczną dawką alkoholu dla człowieka jest dawka zerowa. 


Na pewno bezpieczną dawką alkoholu dla człowieka jest dawka zerowa


cd nastąp
i Ewa Jasik-Wardalińska