Przygoda z blogowaniem

Iwona Darquenne

Wywiad z Iwoną Darquenne, autorką bloga www.polacyzagranica.eu 

 

Od kiedy prowadzisz bloga i jak narodził się pomysł jego stworzenia?
Bloga prowadzę od 2017 r., choć taki pomysł chodził mi już po głowie znacznie wcześniej. Od lat publikuję w prasie polskiej i polonijnej, więc pomyślałam, że fajnie byłoby szerzej zaprezentować mój dorobek w jednym miejscu. Ale wciąż jakoś brakowało mi czasu, aby się zabrać za ten projekt. Aż w końcu zmobilizował mnie mąż, oświadczając któregoś dnia, że wykupił mi domenę z wcześniej przeze mnie wymyśloną nazwą. No i nie miałam odwrotu. 

Dlaczego akurat taka nazwa bloga?
Od 11 lat mieszkam w Belgii i przy różnych okazjach spotykam Polaków, zarówno tych mieszkających na stałe za granicą, jak i tych podróżujących i odkrywających świat. Dla wielu z nich życiową dewizą stały się słowa amerykańskiego pisarza, Jacka Kerouca, który powiedział kiedyś: „Żyj, podróżuj, przeżywaj przygody, błogosław i niczego nie żałuj”. Przecież nie samą pracą człowiek żyje! I właśnie z myślą o Polakach i dla Polaków stworzyłam mojego bloga.

Twoja strona nie jest podporządkowana jednemu tematowi. Dlaczego?
Rzeczywiście, od samego początku wiedziałam, że nie chcę tworzyć iście monotematycznego bloga. W życiu tyle się przecież dzieje! Dzięki kilku głównym kategoriom mogę pisać o podróżach, o życiu w Belgii, mogę przeprowadzać wywiady z ciekawymi ludźmi, mogę tworzyć felietony. W zasadzie nic mnie nie ogranicza, no może poza czasem potrzebnym do stworzenia dobrego tekstu.

Ale jakby nie patrzeć, lwią część stanowią teksty turystyczne. Skąd to zamiłowanie do podróży?
Od kiedy pamiętam, ciągnęło mnie w nieznane. W dzieciństwie, w czasach PRL-u, łatwo nie było. Wyjeżdżaliśmy z rodzicami głównie nad morze lub w góry, z czego i tak bardzo się cieszyłam. No i pamiętam też modę na kolekcjonowanie pocztówek. Uwielbiałam zwłaszcza te pokazujące nieznane mi kraje. Wyglądały pięknie i intrygująco. I wreszcie pierwsza samodzielna podróż do Berlina Zachodniego! Miałam wtedy zaledwie 18 lat i zobaczyłam kawałek innego świata, który mnie zauroczył. I już wiedziałam, że kiedyś będę podróżować, żeby poznać innych ludzi, inne kultury… Potem nadszedł czas studiów w Krakowie, mieście, które urzekło mnie bez końca. I żeby odkryć jego tajemnice, zapisałam się na kurs przewodników turystycznych. I właśnie ta wrodzona ciekawość świata wciąż pchała mnie ku nieznanemu i w końcu zaprowadziła mnie do Belgii.

Porozmawiajmy o Twoim odkrywaniu Belgii.
Staram się jak najczęściej organizować rodzinne wyprawy po Belgii, która - choć jest niewielkim krajem - ma mnóstwo miejsc wartych odwiedzenia. Uwielbiam odkrywać polskie ślady i mniej znane fakty, poznawać legendy oraz podziwiać piękno natury i architektury. No a potem chętnie dzielę się swoim doświadczeniem, tworząc teksty zawierające przydatne (mam nadzieję) informacje i porady dla zainteresowanych.

A gdzie odkryłaś polskie ślady w Belgii?
Absolutnym numerem jeden jest w tym zakresie leżący w prowincji Hainaut zamek Belœil nazywany powszechnie belgijskim Wersalem. To tam uważni zwiedzający dostrzegą obraz „Sejm polski”, portrety Jadwigi – Hedwige Lubomirskiej, Sydonii Potockiej i Marii Leszczyńskiej, która była przecież królową Francji, żoną Ludwika XV. Polskie ślady są także widoczne na zamku Seneffe, w Polsko-Kanadyjskim Muzeum II Wojny Światowej w Adegem, a nawet w brukselskim parku Mini-Europa. No i oczywiście nie można zapomnieć o Matyldzie, obecnej królowej Belgii, której matka była Polką, o czym nie mówi się zbyt często, niestety…

Kim są Czytelnicy Twojego bloga?
Najliczniejszą grupę stanowią Polacy lubiący podróże, te bliższe i dalsze. W znacznej mierze są to ci mieszkający w Belgii, którzy szukają kolejnych miejsc, gdzie można ciekawie spędzić czas. Ale statystyki Google pokazują też rodaków z Polski i innych zakątków świata, którzy poszukują informacji na temat konkretnego miejsca i tym sposobem natrafiają na mój blog. No bo oprócz tekstów o Belgii, są tam również opisane atrakcje w innych krajach cieszących się popularnością. Dość wspomnieć o Grecji, Hiszpanii, Portugalii czy Chorwacji. Drugą grupę czytelniczą stanowią odbiorcy francuskojęzyczni. To z myślą o nich okazjonalnie tłumaczę teksty, które wzbudziły największe czytelnicze zainteresowanie.

Ale wygląda też na to, że lubisz przeprowadzać wywiady. Kim są Twoi rozmówcy? 
Uwielbiam kontakt z ludźmi, a moimi rozmówcami byli m.in. Ambasador RP w Belgii, Dyrektor Naczelny banku, lekarze różnych specjalności, pisarze, artyści, słowem ciekawe osobowości mające różnorakie powiązania z Polską. Jest mi bardzo miło, gdy przez zakładkę „Kontakt”, przez Facebook, emaila (polacyzagranica@onet.pl) lub osobiście zwracają się do mnie Czytelnicy z sugestiami lub prośbą o poruszenie konkretnego tematu. No i dziękuję Im wszystkim za komentarze!

Jak wygląda tworzenie wpisu?
Napisanie dobrego tekstu wymaga czasu. Moim celem jest przedstawienie ciekawych i użytecznych treści, które sprawią, że mój blog www.polacyzagranica.eu stanie się źródłem cennych informacji. Stawiam na jakość, a nie na ilość.  Przywiązuję wagę do nagłówków, stylu i poprawności językowej. Gdy do tego dodać fakt, że na co dzień pracuję zawodowo, nie powinno dziwić, iż nowy wpis pojawia się zazwyczaj nie częściej niż co 7-10 dni. Pisanie to nie wyścig z czasem, dlatego z góry dziękuję za wyrozumiałość i zapraszam do regularnego czytania moich tekstów!

Jakie są Twoje blogowe plany na przyszłość?
Chciałabym wydać książkę z moimi tekstami podróżniczymi o Belgii.

W takim razie życzę realizacji tych zamierzeń i dziękuję za rozmowę.
I ja dziękuję!

kasia ligocka