Zmiany w społeczeństwie są nieuniknione. Zmieniają się mody, ubrania, fryzury, sposób spędzania wolnego czasu. Zmienia się też mentalność, a nawet tradycje, które odziedziczyliśmy po przodkach. Czy zatem wciąż bliska nam jest zaduma nad grobami bliskich zmarłych we Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny? Czy raczej, podążając śladami Zachodniej Europy, zapominamy o własnej tradycji przedkładając ponad nią obce nam kulturowo halloweenowe przebieranki i upiorno-cmentarne słodkości?
Dzień Wszystkich Świętych przypadający 1 listopada wywodzi się z tradycji religii rzymskokatolickiej i jest obchodzony – jak nazwa wskazuje – ku czci znanych i nieznanych, czyli wszystkich, świętych. Korzenie święta sięgają wspomnień i czci oddawanej męczennikom, którym przyszło oddać swoje życie za wiarę w Jezusa Chrystusa, a o których nie pisano w żadnych księgach, przez co groziło im zapomnienie.
Z kolei Halloween jest obchodzony 31 października, czyli dzień przed Wszystkimi Świętymi. Nie jest dokładnie znana geneza tego święta. Przypuszcza się, że wywodzi się ono z tradycji celtyckich i jest związane z uroczystością powitania zimy i wiary w istnienie jednego dnia w roku, w którym zaciera się granica pomiędzy światem żywych i umarłych. Zgodnie z wierzeniami celtyckich Druidów, w ten właśnie dzień łatwiej było przedostać się duchom do świata ludzi żyjących. Stąd też, duchy przodków zapraszano do domów, a te złe – odstraszano i odpędzano, co tłumaczy zwyczaj przebierania się i zakładania masek oraz upodabniania się do upiorów i wszelkiej maści straszydeł. Sama nazwa Halloween jest skrótem wyrażenia z dawnej angielszczyzny All Hallows’ Eve, co oznacza... wigilię Wszystkich Świętych.
Przez wieki kościoły chrześcijańskie przeciwstawiały się obchodzeniu Halloween uważanemu za kontynuowanie tradycji pogańskich, sprzecznych z zasadami religii. Wyrazem sprzeciwu wobec zabaw odbywających się 31 października było m.in. ustanowienie w 998 roku przez francuskiego benedyktyna św. Odylona Dnia Zmarłych. W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zostało oficjalnie wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w Kościele katolickim na całym świecie.
Także i dziś, zarówno księża, jak i ludzie wierzący często krytykują obyczajowość Halloween, przekonani co do słuszności zwalczania wszystkiego, co nowe i zachodnie. Wydaje się jednak, że daremnym wysiłkiem są próby zakazania halloweenowych zabaw, atrakcyjnych m.in. przez swoją odmienność, dla sporej rzeszy dzieci i młodzieży. O wiele lepszym rozwiązaniem są podejmowane od kilku lat inicjatywy mające na celu podkreślenie religijnego wymiaru tych dni i ich prawdziwy sens jak np. Ekumeniczna Noc Kościoła organizowana w Poznaniu pod hasłem: ,,Nie jesteśmy spod znaku wydrążonej dyni, ale spod znaku Chrystusa Zmartwychwstałego”, która odbywa się wieczorem 31 października. Podobnie, licznie organizowane na terenie całego kraju pochody ku czci świętych, których mottem przewodnim jest „Holy Wins”, czyli Święty zwycięża czy inicjatywa „Gościa Niedzielnego” pod hasłem „Święci kontratakują”, jawią się jako ciekawe i udane próby podkreślania religijnego charakteru dni poświęconych na wspominanie ludzi, którzy już odeszli.
Halloween powszechnie kojarzy się z obrzędowością pogańską i ciemnymi mocami, drzemiącymi w tym obcym polskiej kulturze obyczaju. Jest to także wesoła zabawa, korowody przebierańców i opychanie się łakociami. Pierwsze dwa dni listopada to z kolei, czas modlitwy za zmarłych, dbanie o groby przodków będące wyrazem naszej wdzięczności i pamięci o tych, których nie ma już pośród nas. Niebezpieczeństwem podkreślanym przez duchownych czy świeckie osoby wierzące, jest swoiste wmieszanie się Halloween z jego dyniami, straszydłami i cukierkami w potwornych kształtach w atmosferę Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego. Wydaje się jednak, że tradycja katolicka, silnie zakorzeniona od wieków w kulturze narodu polskiego, jest bezpieczna. Spoglądając na przełomie października i listopada na ulice i cmentarze polskich miast i wsi, wyraźnie widać, że te dwa rodzaje obrzędowości współistnieją obok siebie, ale nie przenikają. Gwar roześmianych, poprzebieranych dzieci paradujących po ulicach miast w poszukiwaniu łakoci czy bawiących się na halloweenowych zabawach cichnie wraz z nadejściem późnych godzin wieczornych. Nazajutrz, nie widać już dyniowych lampionów, ale rodziny podążające na cmentarze w zadumie i nostalgii. Nastrój dwóch dni świąt poświęconych pamięci naszych bliskich, diametralnie różni się od halloweenowej, imprezowej atmosfery.
Przywiązanie do tradycji i bycie jej wiernym, nie wydaje się w tym przypadku w jakikolwiek sposób zagrożone. Oczywiście, obce kulturowo wpływy pojawiają się w naszej obyczajowości, niemniej jednak są one wciąż marginalne. Z kolei to, jak będą dni Wszystkich Świętych i Dni Zaduszne wyglądać w przyszłości, zależy od rodziców i dziadków wychowujących obecnie dzieci i młodzież. Odpowiednia edukacja młodych pokoleń i podkreślanie pierwotnego znaczenia symboli i zwyczajów sprawią, że tradycyjne obchodzenie dni listopadowej zadumy i refleksji nad przemijalnością świata oraz odpowiednie uczczenie pamięci zmarłych przetrwają napór obcych kulturowo elementów zachodniej obyczajowości.