Tematem V Kongresu Kobiet w Brukseli była ekonomia. Pierwszy panel miał intrygujący tytuł: „Co ma piernik do wiatraka? Kobiety a gospodarka”. Otóż, jak uświadomiła nam dr. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz, problem polega na tym, że ojciec ekonomii, Adam Smith, dzięki któremu ekonomia zaistniała jako odrębna nauka, w swoich ekonomicznych rozważaniach zajmował się jedynie sferą publiczną, całkowicie pomijając sferę prywatną. Praca w gospodarstwach domowych, wykonywana głównie przez kobiety, została więc całkowicie pominięta, jakby była niewidzialna. Tymczasem jeśliby policzyć tę pracę, to wynosi ona nawet ok. 1/3 dochodu narodowego. Prof. Ewa Rumińska-Zimny podsumowała, że PKB, czyli Produkt Krajowy Brutto w obecnej wersji to nic innego jak Patriarchalna Kalkulacja Budżetu, a nie prawdziwy obraz gospodarki, i to trzeba zmienić. Również i my musimy zmienić nasze myślenie i przestać myśleć o pracy w domy jako o czymś gorszym, tylko dlatego, że jest zajęciem nieodpłatnym. Tym właśnie zajmuje się ekonomia feministyczna.
Drugi panel poświęcony był polityce rodzinnej dla kobiet. „Madki-Nieroby” – upupione czy wyzwolone. Te „Madki” – to takie połączenie z angielskich słów – Mad Mother – zwariowana matka, oznaczająca mamę na pełny etat, która w sposób uciążliwy dla otoczenia zafiksowała się na punkcie swojego dziecka. No właśnie, czy 500 plus, jest takie dobre dla kobiet? Oczywiście cieszymy się z dodatkowych pieniędzy w kieszeni, zmniejszyła się liczba dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie i to jest niezaprzeczalne osiągnięcie, ale co z kobietami? Ok 145 tys. zwolniło się z pracy w pierwszym roku obowiązywania programu. Potem ta tendencja na szczęście odwróciła się i to dobrze. Zbyt długa przerwa w pracy dla kobiet oznacza biedę na starość. System kapitalistyczny, zamiast wynagradzać kobiety za trud rodzenia i wychowania nowych obywatelek i obywateli każe nas – często wybieramy mniej płatną pracę, aby więcej być w domu z dziećmi, a potem mamy niską emeryturę. Kobiety idą na urlop macierzyński i – uwaga, wiem, że wiele z nas skrzywi się tutaj - ale to jeszcze bardziej ugruntowuje stereotyp, że dzieci to jedynie „nasza” sprawa. Bo tylko my się nimi zajmujemy, a ojcowie niejednokrotnie czują się zwolnieni z tego obowiązku, bo przecież my jesteśmy na urlopie macierzyńskim. A chodzi o to, abyśmy byli partnerami, również jeśli chodzi o wychowanie dzieci. Jaka rada na to? No, jeszcze mało popularna… obowiązkowe urlopy tacierzyńskie dla ojców. No, wiem, że to bajka przyszłości… Już słyszę to podszepty zbulwersowanych babć, typu: „Nie róbcie tego dzieciom!” Z tym prędko nie będzie… Ale może się mylę? Rośnie nowe pokolenie kobiet, którym ten stereotyp, że to tylko mama zajmuje się dzieckiem, jest całkiem obcy.
Było również o przedsiębiorczości kobiet. Na tym polu mamy wiele powodów do dumy. Ogólnie jesteśmy świetne! Wiele z nas prowadzi własne firmy, utrzymuje domy, a jednocześnie spełnia się życiowo. Był krótki filmik z kobietami, które przyjechały do Belgii i tutaj potrafiły stanąć na nogi. Dziś są przedsiębiorczyniami, są niezależne, wychowały przy tym dzieci. Brawo! Siłaczki, nasze polskie, wielkie są i czoła przed nimi chylę. W niczym nie ustępujemy mężczyznom, ba jesteśmy niejednokrotnie od nich lepsze. Musimy mieć tego świadomość i się wzajemnie wspierać.
Niezależność finansowa, drogie panie, przekłada się na inne sfery życia. Daje większą pewność siebie i pozwala nam sięgać po „więcej życia”. Powoduje, że przestajemy być posłusznymi naszym żonami, spełniającymi życzenia naszych mężów, ale stajemy się wyzwolonymi kobietami, które chcą czerpać z życia garściami – również w sferze intymnej. Na kongresie byłam na warsztatach z Joanną Keszką, która właśnie nam doradzała, że czerpanie radości z seksu, daje nam niezły power, i powinnyśmy o to również walczyć. Warsztat cieszył się dużą popularnością. Aż zabrakło miejsc!
Na koniec powiem, że dla tych, którzy nie chcieli słuchać panelowych dyskusji, było jeszcze wiele interesujących warsztatów jak choćby ten o prawach pracowniczych w Belgii, albo jak walczyć z wypaleniem zawodowym, jak zyskać pewność siebie na rozmowie kwalifikacyjnej aż po ekofeminizm i robienie własnych ekologicznych kosmetyków.
Było naprawdę super, frekwencja dopisała, wielki sukces, i już czekam na następny kongres.